"Ciesz się Matko Polsko,
w sławne potomstwo płodna."
Fakt faktem jest to hymn średniowieczny na cześć świętego biskupa Stanisława, który na rozkaz króla Bolesława Śmiałego został stracony w okrutny sposób. Nietrudno jednak doszukać się analogii miedzy żywotem świętego ze Szczepanowa a życiem i męczeństwem innego błogosławionego Syna Polskiej Ziemi, księdza Jerzego Popiełuszki.
Dzisiaj o godzinie 11 w klasztorze sióstr Anuncjuszek w Thiais ks. bp Michel Santier ogłosił otwarcie procesu cudu za przyczyną błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki.
Oto świadectwo siostry Rozalii Oleniacz:
"
Mam na imię Rozalia, jestem
Siostrą ze Zgromadzenia Sióstr Św. Michała Archanioła.
Od września 2010 roku pracuję
w szpitalu Albert Chenevier w Cretéil jako odpowiedzialna za duszpasterstwo
tego miejsca.
14 września 2012 roku byłam
świadkiem niewytłumaczalnego uzdrowienia Pana Audelan François.
Pod koniec sierpnia 2012 roku
zostałam wezwana na oddział paliatywny do 56 letniego Francuza François Auelan.
Pacjent od 11 lat leczony był na białaczkę. Poddany był chemioterapii i
przeszczepowi szpiku kostnego, po którym nastąpiły przeżuty rakowe. Żona
chorego – Chantal, została poinformowana przez lekarzy o braku rozwiązania medycznego dla jej męża.
Kiedy po raz pierwszy weszłam
do pokoju chorego wrażenie zrobiła na mnie figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem
stojąca na stoliku przy łóżku. Przyznawanie się do swojej wiary jest tu
rzadkością i świadczy o wielkiej odwadze. Zachęcałam więc rodzinę, a
szczególnie żonę chorego, by nie ustawali w modlitwie, ponieważ Bóg jest
Wszechmogący i ze może uczynić wszystko. Sama też w sercu zachowywałam nadzieję
i wiarę w jego powrót do zdrowia.
Codziennie przychodziliśmy do
pokoju chorego z Komunią Świętą. Czuwająca przy mężu Chantal przyjmowała Ją za
każdym razem, François w dniach kiedy był przytomny. Od samego początku
przypominałam o możliwości przyjęcia Księdza, który mógłby chociaż
pobłogosławić chorego. Chantal powtarzała jednak, że nie ma takiej potrzeby,
ponieważ François przyjmował już kilkakrotnie sakrament namaszczenia chorych,
ostatni raz nawet przed przeszczepem. Jednak myśl o zaproszeniu Księdza nie
dawała mi spokoju.
Pewnego dnia zastałam Chantal
płaczącą, lekarze oznajmili jej, że mąż umiera i zostało mu tylko kilka dni.
Prosiła mnie o pomoc w wyborze firmy pogrzebowej. Odpowiedziałam, że zapytam
moich wolontariuszy, ale dodałam ,,dobrze byłoby gdyby przyszedł jeszcze
Ksiądz.”
13 września Chantal miała
spotkanie z dwoma firmami pogrzebowymi. Razem ze swoja siostrą wybrały trumnę i
rzeczy męża, które do niej włożą.
14 września otrzymałam wezwanie
o przyjście Księdza z „olejami” do umierającej kobiety na oddziale paliatywnym.
Od razu też pobiegłam do Chantal powiedzieć, że dziś na oddziale będzie
przechodził Ksiądz, więc może przyjść również do François. Zgodziła się bez
oporu.
14 września (piątek) o
godzinie 15 francuski Ksiądz Bernard Brien udzielił François najpierw
sakramentu namaszczenia chorych, a następnie wyjął obrazek z bł. Ks. Jerzym
Popiełuszką. Powiedział, że właśnie wrócił z Polski i będąc przy grobie
błogosławionego odkrył, że urodzili się tego samego dnia, miesiąca i roku.
Dodał, że odnalazł swojego brata bliźniaka.
Ksiądz Bernard Brien odmówił
modlitwę, która znajdowała się na obrazku, a następnie swoimi słowami prosił
Błogosławionego o wstawiennictwo, przypominając, że to dzień ich urodzin i
jeśli ma "cos zrobić" to teraz ma ku temu okazję.
Po skończonej modlitwie
Chantal poprosiła, abym następnego dnia po południu przyniosła jej Komunię
Świętą. Odpowiedziałam, że mogę przyjść o godz. 11, inaczej mi nie pasuje i
wtedy przyniosę Komunię dla François. Chantal spojrzała zdziwiona i łkając dała
znać, że dla męża będzie to już niemożliwe. Gdy dziś analizuję słowa, które
wypowiedziałam, spostrzegam je w perspektywie łaski otrzymanej od Boga; jako
dar uczestnictwa w wierze Maryi, Kościoła, w
wierze tej konkretnej rodziny.
Z relacji Chantal wiemy, że po
opuszczeniu przez nas sali, François otworzył oczy, zapytał gdzie się znajduje,
a następnie zjadł przy żonie kolację.
Następnego dnia, w sobotę
miałam początkowo wątpliwości czy pojechać do szpitala. Zastanawiałam się komu
mam przynieść Komunię Świętą, skoro Chantal będzie nieobecna, a François jest
umierający. Odrzuciłam jednak szybko te myśli i ruszyłam do Cretéil.
Udałam się najpierw do kaplicy
po Komunię Świętą, a następnie na oddział paliatywny. W pokoju, w którym leżał
umierający zobaczyłam puste łóżko… Pomyślałam, że umarł… Przez otwarte drzwi od
łazienki usłyszałam szum wody z prysznica. Zobaczyłam tam stojącego tyłem
mężczyznę. Zapytałam więc: „François ,to ty?”. Potwierdził ze spokojem i dodał,
żebym przyszła za 20 minut i wtedy wspólnie się pomodlimy.
Byłam tak zaskoczona, że
wychodząc wpadłam na pielęgniarkę i jeszcze raz pytałam, czy to François się
kąpie. Zdenerwowana odpowiedziała, że tak. Umierający człowiek, wstał z łóżka,
miał poodpinane kroplówki, a na dodatek był weekend, więc na oddziale nie było
lekarzy.
Po chwili z wielką radością
wróciłam na salę. François na stojąco czekał na mnie i po wspólnej modlitwie
przyjął w pełni świadomy Najświętszy Sakrament.
Gdy lekarze zobaczyli go w
dobrym stanie, pytali się jakie wziął lekarstwa, że mu się tak polepszyło.
Niedługo po tym wydarzeniu
Francois został przeniesiony do szpitala w Mondor, gdzie był wcześniej
leczony. Po dokładnych badaniach lekarze
potwierdzili, że w jego organizmie nie znaleźli żadnej komórki rakowej.
Bogu niech będą dzięki!"