sobota, 20 września 2014

Gaude Mater Polonia, prole fecunda nobili.

"Ciesz się Matko Polsko, 
w sławne potomstwo płodna."

Fakt faktem jest to hymn średniowieczny na cześć świętego biskupa Stanisława, który na rozkaz króla Bolesława Śmiałego został stracony w okrutny sposób. Nietrudno jednak doszukać się analogii miedzy żywotem świętego ze Szczepanowa a życiem i męczeństwem innego błogosławionego Syna Polskiej Ziemi, księdza Jerzego Popiełuszki.

Dzisiaj o godzinie 11 w klasztorze sióstr Anuncjuszek w Thiais ks. bp Michel Santier ogłosił otwarcie procesu cudu za przyczyną błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki.


Oto świadectwo siostry Rozalii Oleniacz:

"Mam na imię Rozalia, jestem Siostrą ze Zgromadzenia Sióstr Św. Michała Archanioła.
Od września 2010 roku pracuję w szpitalu Albert Chenevier w Cretéil jako odpowiedzialna za duszpasterstwo tego miejsca.     
14 września 2012 roku byłam świadkiem niewytłumaczalnego uzdrowienia Pana Audelan François.
Pod koniec sierpnia 2012 roku zostałam wezwana na oddział paliatywny do 56 letniego Francuza François Auelan. Pacjent od 11 lat leczony był na białaczkę. Poddany był chemioterapii i przeszczepowi szpiku kostnego, po którym nastąpiły przeżuty rakowe. Żona chorego – Chantal, została poinformowana przez lekarzy o braku  rozwiązania medycznego dla jej męża.
Kiedy po raz pierwszy weszłam do pokoju chorego wrażenie zrobiła na mnie figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem stojąca na stoliku przy łóżku. Przyznawanie się do swojej wiary jest tu rzadkością i świadczy o wielkiej odwadze. Zachęcałam więc rodzinę, a szczególnie żonę chorego, by nie ustawali w modlitwie, ponieważ Bóg jest Wszechmogący i ze może uczynić wszystko. Sama też w sercu zachowywałam nadzieję i wiarę w jego powrót do zdrowia.
Codziennie przychodziliśmy do pokoju chorego z Komunią Świętą. Czuwająca przy mężu Chantal przyjmowała Ją za każdym razem, François w dniach kiedy był przytomny. Od samego początku przypominałam o możliwości przyjęcia Księdza, który mógłby chociaż pobłogosławić chorego. Chantal powtarzała jednak, że nie ma takiej potrzeby, ponieważ François przyjmował już kilkakrotnie sakrament namaszczenia chorych, ostatni raz nawet przed przeszczepem. Jednak myśl o zaproszeniu Księdza nie dawała mi spokoju.
Pewnego dnia zastałam Chantal płaczącą, lekarze oznajmili jej, że mąż umiera i zostało mu tylko kilka dni. Prosiła mnie o pomoc w wyborze firmy pogrzebowej. Odpowiedziałam, że zapytam moich wolontariuszy, ale dodałam ,,dobrze byłoby gdyby przyszedł jeszcze Ksiądz.”
13 września Chantal miała spotkanie z dwoma firmami pogrzebowymi. Razem ze swoja siostrą wybrały trumnę i rzeczy męża, które do niej włożą.
14 września otrzymałam wezwanie o przyjście Księdza z „olejami” do umierającej kobiety na oddziale paliatywnym. Od razu też pobiegłam do Chantal powiedzieć, że dziś na oddziale będzie przechodził Ksiądz, więc może przyjść również do François. Zgodziła się bez oporu.
14 września (piątek) o godzinie 15 francuski Ksiądz Bernard Brien udzielił François najpierw sakramentu namaszczenia chorych, a następnie wyjął obrazek z bł. Ks. Jerzym Popiełuszką. Powiedział, że właśnie wrócił z Polski i będąc przy grobie błogosławionego odkrył, że urodzili się tego samego dnia, miesiąca i roku. Dodał, że odnalazł swojego brata bliźniaka.
Ksiądz Bernard Brien odmówił modlitwę, która znajdowała się na obrazku, a następnie swoimi słowami prosił Błogosławionego o wstawiennictwo, przypominając, że to dzień ich urodzin i jeśli ma "cos zrobić" to teraz ma ku temu okazję.
Po skończonej modlitwie Chantal poprosiła, abym następnego dnia po południu przyniosła jej Komunię Świętą. Odpowiedziałam, że mogę przyjść o godz. 11, inaczej mi nie pasuje i wtedy przyniosę Komunię dla François. Chantal spojrzała zdziwiona i łkając dała znać, że dla męża będzie to już niemożliwe. Gdy dziś analizuję słowa, które wypowiedziałam, spostrzegam je w perspektywie łaski otrzymanej od Boga; jako dar uczestnictwa w wierze Maryi, Kościoła, w  wierze tej konkretnej rodziny.
Z relacji Chantal wiemy, że po opuszczeniu przez nas sali, François otworzył oczy, zapytał gdzie się znajduje, a następnie zjadł przy żonie kolację.
Następnego dnia, w sobotę miałam początkowo wątpliwości czy pojechać do szpitala. Zastanawiałam się komu mam przynieść Komunię Świętą, skoro Chantal będzie nieobecna, a François jest umierający. Odrzuciłam jednak szybko te myśli i ruszyłam do Cretéil.
Udałam się najpierw do kaplicy po Komunię Świętą, a następnie na oddział paliatywny. W pokoju, w którym leżał umierający zobaczyłam puste łóżko… Pomyślałam, że umarł… Przez otwarte drzwi od łazienki usłyszałam szum wody z prysznica. Zobaczyłam tam stojącego tyłem mężczyznę. Zapytałam więc: „François ,to ty?”. Potwierdził ze spokojem i dodał, żebym przyszła za 20 minut i wtedy wspólnie się pomodlimy.
Byłam tak zaskoczona, że wychodząc wpadłam na pielęgniarkę i jeszcze raz pytałam, czy to François się kąpie. Zdenerwowana odpowiedziała, że tak. Umierający człowiek, wstał z łóżka, miał poodpinane kroplówki, a na dodatek był weekend, więc na oddziale nie było lekarzy.
Po chwili z wielką radością wróciłam na salę. François na stojąco czekał na mnie i po wspólnej modlitwie przyjął w pełni świadomy Najświętszy Sakrament.
Gdy lekarze zobaczyli go w dobrym stanie, pytali się jakie wziął lekarstwa, że mu się tak polepszyło.
Niedługo po tym wydarzeniu Francois został przeniesiony do szpitala w Mondor, gdzie był wcześniej leczony.  Po dokładnych badaniach lekarze potwierdzili, że w jego organizmie nie znaleźli żadnej komórki rakowej.

Bogu niech będą dzięki!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz